niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 4

                                            ~Mario~
Obudziłem się na podłodze z bólem głowy. Zauważyłem, że Marco gdzieś się ubiera i to nie na trening. Powiedziałem do niego:
- Gdzie idziesz Reus?-
- Na mecz.- zdębiałem
- Że co?! Na jaki mecz?-
- Polska - Niemcy.- a ja już totalnie zgłupiałem. Przecież Polacy nie dostali się na mundial, ani nie jesteśmy z nimi w grupie. Powiedziałem do niego:
- Reus tobie coś się nie pomyliło?- i spojrzałem na jego koszulkę miał na sobie koszulkę reprezentacji Polski. W końcu Reus powiedział do mnie:
- Nie idę na mecz Polek z Niemkami. Idziesz ze mną?-
- Żeby chałę oglądać no co ty zgłupiałeś?- ale po krótkiej analizie sytuacji postanowiłem iść. Może jakaś Polka umili mi dzisiaj czas. Zobaczy się. Ale postanowiłem sobie po dzisiejszej akcji z Mariką, że albo ona będzie moja albo nie nazywam się Mario Götze. Ludzie uważają, że nie mam serca. No cóż nie każdy musi kochać aż po grób. Inni mogą kochać aż do poranka. Ubrałem się w jakieś "cywilne"" ciuchy i ruszyłem razem z Reusem w stronę stadionu. Reus powiedział w kasie biletowej, że jesteśmy gośćmi jednej z piłkarek. Facet bez problemu nas wpuścił. Siedziałem z Reusem w sektorze dla vipów i czekaliśmy na rozpoczęcie meczu. W końcu na boisko weszły 22 dziewczyny jedne ładniejsze drugie brzydsze. No cóż ja patrzę na kobiecą piłkę przez pryzmat urody piłkarek bo na umiejętności nie ma co patrzyć bo one nic nie umieją. Nam chłopakom nawet do pięt nie dorastają. Na trybunie dla kibiców Polek rozpościerała się wielka flaga Polski. A kibice acapella śpiewali hymn. Już wiem czemu Piszczu, Lewy i Kuba tak chwalą polskich kibiców. W pewnym momencie mój wzrok padł na dziewczynę z Polski z numerem -11- na koszulce i nazwiskiem
-Łuszczyk-. To była moja współlokatorka. Zupełnie jej nie poznałem na boisku była zupełnie inną osobą. Z każdą minutą mecz stawał się zacieklejszy. Niemki bardzo faulowały. Ale Polki się nie poddawały. Już dawno nie patrzyłem na wygląd dziewczyn tylko na zaangażowanie w grę. Była 89 minuta. Marika biegła szybkim rajdem w pole karne Niemek. Mijała wszystkie jak tyczki. Gdy zobaczyła, że przed nią jest kilka dziewczyn z niemieckiej reprezentacji wycofała piłkę do numeru -10- zrobiła prę kroków w stronę swojego pola karnego. Dziesiątka odegrała do Mariki, a ona uderzyła z przewrotki bramkę w samo okienko. Muszę przyznać piękna bramka. Wszystkie koleżanki się na nią rzuciły i zrobiły grupową kanapkę. Gdy Niemki chciały rozpoczynać grę sędzia zagwizdał. Koniec meczu Polki wygrały po pięknej bramce Mariki. Gdy już wymieniły się koszulkami swoją drogą Marika ma piękne ciało. Reprezentacja Polski podeszła do trybuny okupowanej przez kibiców i zaczęły machać rękami w ich stronę jak to my robimy w BVB po każdym meczu. Udałem się z Marco do wyjścia i wróciliśmy do hotelu. W czasie drogi cały czas miałem przed oczami miałem widok uśmiechniętej Mariki. Piękny ma uśmiech. Götze co z tobą masz ją tylko zaliczyć. Do hotelu dotarliśmy o 22:30. I poszliśmy w kimę. 

6 komentarzy:

  1. Rozdział cudowny :) Cholera wciąga mnie to coraz bardziej :) A do tego lekarza to też mi pomaga meczyk. Ale jak oglądam mecz pszczółek to cały czas Mikiego porównuje do Götze <3
    PO PROSTU PARANOJA !!!
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzieki za koma licze ze bedziesz stala czytelniczka na tych 3 blogach (wlasciwie juz jestes) pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne że będę ( już chyba jestem ) :D
      Mam małe pytanko. Kiedy następny rozdział ??
      Bo nie mogę się doczekać <3

      Usuń
  3. Postaram się jak najszybciej ale nie wiem jak to będzie bo piszę maturę w tym roku i pasowałoby się uczyć. Ale Postaram się znaleźć czas aby skrobnąć coś na blogi. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny, Nic tylko czekać na dalszy ciąg wydarzeń. ;]
    Autorka jest utalentowaną osobą. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki wielkie to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń