piątek, 3 czerwca 2016

Rozdział 19

- Marika -
Dzisiaj znów mieliśmy wolne znaczy teoretycznie, ponieważ ja i Mario mieliśmy spotkanie z jakimiś gośćmi z NIKE. Spotkanie miało dotyczyć sesji zdjęciowej promującej najnowszą kolekcję ubrań i ja z moim ukochanym robiliśmy za modeli. Szczerze mówiąc lepiej czuję na boisku z piłką. Z tego co się dowiedziałam Mario miał dostać do przetestowania nowy model korków.

- Kilka godzin później -

Matko ta sesja to była jakaś masakra. mieliśmy ją na plaży z widokiem na Burj Al Arab. Nie mieliśmy dużo przerw co równało się z dużą ilością czasu spędzoną na słońcu, przez co strasznie zaczęła mnie boleć głowa, Mario prędko to zauważył i łagodnie mówiąc powiedział kilka niemiłych słów w stronę ekipy robiącej zdjęcia. Oni oczywiście przeprosili, ale nie miałam siły na kontynuowanie sesji, więc udaliśmy się w stronę hotelu. Gdy weszłam do pokoju bez rozbierania się położyłam się do łóżka, Mario w tym czasie zasłonił okna aby światło mnie nie drażniło. Potem przygotował mi prowizoryczny okład (ręcznik zamoczony w wodzie i włożony na chwilę do lodówki) i położył mi go na czole od razu trochę lepiej się poczułam. Nie zarejestrowałam momentu w którym moje powieki się zamknęły, a ja odpłynęłam w krainę snów. 

- Jakiś czas później -

Kiedy się obudziłam czułam się o niebo lepiej. Głowa już tak bardzo nie bolała, a w talii czułam ramię mojego narzeczonego, który obecnie...chrapał. Ostrożnie zdjęłam jego ramię z mojej talii i ze stolika nocnego wzięłam laptopa i zaczęłam przeglądać projekty sukni ślubnych. W pewnym momencie zauważyłam kątem oka, że mój ukochany się budzi, przeciągał się niczym kot po czym usiadł opierając się plecami o poduszki położone przy oparciu łóżka. Położył głowę na moim barku i popatrzył co przeglądam. Po chwili powiedział do mnie:
- Kochanie już o tym myślisz?-
- Mario wiesz, że taki dzień jak ślub trzeba planować z wyprzedzeniem? -
- Serio ja myślałem, że tak z dwa tygodnie przed.- popatrzyłam się na Mario jak na idiotę i przybiłam sobie facepalma. Załamałam się. Po krótkiej debacie Ustaliliśmy, że ślub urządzimy za 3 miesiące. Znalazłam suknię idealną dla mnie. Następnie razem z Mario znaleźliśmy przepiękne obrączki. Napisałam maila do firmy w katalogu której znalazłam suknię i zapytałam czy byłaby możliwość uszycia dla mnie takiej sukni. W Polsce była teraz godz. 22:30, a maila zwrotnego dostałam po zaledwie 30 min. brzmiał on:
Szanowna Pani Mariko, oczywiście, że możemy uszyć dla pani suknię. To dla nas prawdziwy zaszczyt. Odnośnie terminu proszę się z nami skontaktować, mu dostosujemy się do pani grafiku. Jeszcze raz dziękujemy za wybranie naszej firmy oraz obiecujemy pełną dyskrecję. 
Myślałam, że padnę ze śmiechu strasznie się przejęli, że zamówiłam u nich suknię, pokazałam Mario maila, a mój narzeczony tylko się uśmiechnął po czym wziął swojego laptopa i zaczął przeglądać neta w poszukiwaniu tego jedynego garnituru. Po jakimś czasie znalazł ten, który do niego "przemówił" co bardzo mi jako Polce przypadło do gustu to, to, że  garnitur był firmy... Vistula. Ja znalazłam jeszcze sukienkę na poprawiny. Po krótkim szukaniu znalazłam buty na ślub i poprawiny. Miałam już prawie wszystko załatwione, razem z moim narzeczonym udałam się na stołówkę gdzie podawali już kolację. Już za dwa dni mieliśmy wracać do Dortmundu. Bardzo chciałabym mieć ślub i wesele w Polsce. Stęskniłam się za moim krajem i rodziną. 

- 3 miesiące później dzień ślubu, Marika-
To już ten dzień OMG strasznie się stresuję. Nasz ślub odbywa się we Warszawie, a wesele odbędzie się w pałacu w Niesięcinie. Goście którzy przyjechali już wcześniej zostali zakwaterowani w hotelu w Warszawie. Robert, Kuba i Łukasz śmieją się, że oni mogą oprowadzać gości po hotelu bo znają go jak własną kieszeń. Lecz wracając do samego ślubu i wesela. Ja i Mario zatrzymaliśmy się również w owym hotelu, ale przygotowujemy się w innych pokojach, ja w naszym, a Mario w pokoju Reusa. Byłam już uczesana i umalowana. Manicure gotowy od wczoraj. Mario ma pojechać do kościoła nieco wcześniej razem ze swoim świadkiem czyli oczywiście z Reusem. Ja razem z druhnami i świadkową przygotowuję się w moim pokoju największy problem to oczywiście założenie sukni aby jej nie zniszczyć ubierałyśmy ją we trzy ja, moja świadkowa czyli Ania Lewandowska oraz moja najlepsza kumpela Aneta. Szczerze mówiąc strasznie się stresowałam, do włosów miałam przyczepiony welon, obrączki miał wziąć Marco. Do ołtarza mieli mnie prowadzić brat z tatą. Kiedy Ania dostałą sms-a od Roberta, że już wyjechali ja i moja świadkowa odczekałyśmy 20 min. i udałyśmy się na parter gdzie przed hotelem miał czekać nasz samochód ślubny. Mario i Marco pojechali do kościoła. Gdy nareszcie dojechałyśmy do kościoła Ania pomogła mi "wyczołgać się" z limuzyny. Przed kościołem oczywiście było pełno ochroniarzy, ale na szczęście nie mieli oni za dużo do roboty. Wszyscy w Niemczech myśleli, że Mario bierze ślub za 2 tygodnie w Monachium. Gdy razem z Anią stałam w przedsionku kościoła zaczęłam się cała trząść ze zdenerwowania, a przyjaciółka non stop mnie pocieszała.Kiedy zaczął grać marsz Mendelsona, Ania jako moja świadkowa ruszyła nawą z bukietem kwiatów a ja stałam między moim tatą i bratem i trzęsłam się jak galareta bałam się, że Mario się rozmyśli. Lecz gdy moi "opiekunowie" wzięli mnie pod ramię nie było wyjścia. Gdy tylko drzwi się otworzyły zobaczyłam, że skierowane na mnie jest ponad 300 par oczu. Lecz ja skupiałam się tylko na jednej z nich, na tych należących do mojego ukochanego. Widziałam w nich miłość, szok i zachwyt. Od razu przestałam się czegokolwiek bać. Gdy przyszedł czas na przysięgę i nałożenie sobie obrączek mój głos lekko drżał. Lecz powtórzyłam za kapłanem słowa przysięgi tak samo Mario. Po chwili na naszych palcach gościły obrączki. Gdy wyszliśmy z kościoła obsypano nas ryżem, grosikami i płatkami róż. Przed kościołem pocałowałam mojego męża, po czym udaliśmy się do samochodu i udaliśmy się na wesele. Gdy siedzieliśmy w samochodzie Mario zrobił zdjęcie naszym złączonym dłoniom po czym podpisał je :
Od dzisiaj już na zawsze razem. Kocham Cię <3 
Gdy dojechaliśmy na miejsce, Mario zgodnie z polską tradycją przeniósł mnie przez próg. Razem stanęliśmy na środku sali po czym kelnerzy powitali nas chlebem, solą oraz oczywiście wódką. Gdy zasiedliśmy do stołu podali pierwsze ciepłe danie. Rozmowy przy stołach ucichły, a goście zabrali się za pałaszowanie. Po pierwszym daniu nadeszła pora na pierwszy taniec gdy szliśmy na parkiet Mario powiedział mi na ucho:
- Kochanie to mój prezent dla ciebie.- po czym zasłonił mi oczy. Gdy znów je odsłonił na scenie zobaczyłam moją ulubioną polską wokalistkę...Sylwię Grzeszczak. Nasz pierwszy taniec zatańczyliśmy do piosenki "Księżniczka" gdy tak bujaliśmy się w rytm piosenki mój mąż cały czas nucił mi do ucha słowa piosenki. Po skończonej piosence Sylwia podeszła do nas i złożyła nam życzenia. To było wspaniałe. O północy nadszedł czas na oczepiny Mario rzucał muchą, a ja welonem. Muchę złapał Marco, a welon jego dziewczyna. Po godz. 2:30 udaliśmy się do naszego apartamentu na naszą noc poślubną. Za 2 tyg. wyjeżdżamy w podróż poślubną. Jako cel obraliśmy Fidżi. To był z pewnością najlepszy dzień w moim życiu. Zasnęłam dopiero ok. 4:30, a dzisiaj poprawiny, ale zwalam to na męża :D ;). Z resztą on też musi wcześnie wstać. 

piątek, 8 stycznia 2016

Rozdział 18

-Mario-
Na obóz przygotowawczy ja jak i Marika jedziemy do Dubaju. Lecimy samolotem BVB za dwa dni. Wszystko mamy już spakowane. Oczywiście ja musiałem spakować mojej ukochanej jakiś sexi kostium kąpielowy i piękną sukienkę. Cóż w końcu jestem facetem. Ale te nowe rzeczy dałem do swojej walizki. Chciałem dać te rzeczy mojej ukochanej jako drobny prezencik. Siedzieliśmy właśnie z Mariką przed tv i oglądaliśmy najnowszą część Szybkich i wściekłych. Oboje bardzo lubiliśmy ten film.

-Marika-

Oglądaliśmy razem z Mario najnowszą część Szybkich i wściekłych.Po kilkudziesięciu minutach oglądania poczułam ciepłe usta mojego ukochanego na mojej szyi. Powiedziałam do niego:
- Mhmmm kochanie co ty robisz hm?- on wymruczał
- Nie wiem o czym mówisz.- po czym poczułam jego dłoń pod moją koszulką. Usiadłam na kolanach Mario i kontynuowaliśmy nasze pocałunki. Nasze ubrania leżały już na całej podłodze, a my udaliśmy się do naszej sypialni. Wiadomo co się działo później.

-Następny dzień, Mario-

Dzisiaj mieliśmy dzień wolny. Ja, Marco i Marika wybraliśmy się na plażę. Marika miała na sobie swoje ulubione bikini (biały), ja również miałem białe kąpielówki, a Reus miał na sobie niebieskie kąpielówki. Graliśmy we trójkę w plażową siatko-nogę. Doskonale się bawiliśmy. Po ok 30 min. gry Mari poszła na leżak aby się poopalać, jak zawsze posmarowałem Marice plecy, w zamian za to ja otrzymałem od niej wspaniały masaż. Na obiad udaliśmy się do przyplażowej knajpki. Ja i Mari siedzieliśmy na tarasie wcinając sushi, a Reus umówił się na randkę. Po obiedzie poszliśmy na spacer po Dubaju. Marika robiła mnóstwo zdjęć. Gdy wróciliśmy do pokoju hotelowego było już bardzo późno, wzięliśmy prysznic i położyliśmy się spać. 

-Następny dzień Marika-

W Dubaju jest niesamowicie. Dzisiaj mamy pierwszy trening. Ze względu na wielki upał jaki panował na zewnątrz (40 st. w słońcu) zarówno my jak i chłopaki mieliśmy trening pod dachem. Było bardzo dużo kibiców zarówno damskiej jak i męskiej BVB. Najpierw mieliśmy okrążenia. W trakcie biegu zobaczyłam małego chłopca, który trzymał w rączkach wielką kartkę formatu A1 z napisem
MARIO I MARIKA, MOGĘ AUTOGRAF?
Ten chłopczyk był uroczy. Kartka była większa od niego, mimo to dzielnie ją trzymał i cięgle skakał (stał w trzecim rzędzie) aby ktoś go zobaczył. Podbiegłam truchtem do Mario i powiedziałam mu o tym, szybko odpowiedział mi:
- Zajmiemy się tym przy autografach.- kiedy skończyliśmy trening nadeszła pora na rozdawanie autografów. Razem z Mario podeszliśmy do miejsca gdzie skakał chłopiec. Mario powiedział:
- Przepraszam czy moglibyśmy poprosić do nas tego młodego człowieka.- i wskazał ręką małego chłopca. Tłum lekko się przerzedził i zobaczyłam chłopczyka. Nieśmiało podszedł do barierki i uśmiechnął się do nas. Zauważyłam, że na jednaj nodze ma protezę. Chłopczyk powiedział:
- Czy mógłbym autograf od was?- spojrzałam na Mario, ten uśmiechnął się i kiwnął głową. Chwyciłam chłopczyka pod pachami i przeniosłam go przez barierki. Powiedziałam do niego:
- Poproś kogoś z kim tutaj przyszedłeś aby zaczekał tutaj dobrze?- chłopczyk zawołał jakąś kobietę po czym chwilę rozmawiał i znów do mnie wrócił i powiedział:

- Co teraz?-
- Podejdź do ławki trenerskiej i poczekaj tam na mnie i Mario aż skończymy dobrze?-
- Dobrze.- szybko skończyliśmy rozdawanie autografów i kibice rozeszli się do domu. Została tylko ta kobieta, z którą rozmawiał ten chłopczyk. Ja, Mario i reszta obu drużyn podeszliśmy do niego i uśmiechnęliśmy się. Mario powiedział do niego:
- Chcesz z nami pograć?- 

- Naprawdę mogę?- odpowiedziałam
- No pewnie- pograliśmy z chłopcem jakieś 30 min. było dużo śmiechu. Na koniec daliśmy mu koszulkę Mario z autografami obu drużyn i obu sztabów, nie obeszło się też bez zdjęcia. Chlopiec o mały włos się nie popłakał. To był udany trening.

sobota, 2 stycznia 2016

Rozdział 17

~Mario~
Na Ibizie przebywaliśmy jeszcze ponad tydzień. Świetnie się bawiliśmy, ale niestety wszystko co dobre musi się kończyć. Zaczyna się sezon, a Marika ma być przedstawiona na stadionie. Nas oboje czeka jeszcze dużo pracy. Zarówno mnie jak i Marikę. Za niedługo mają ogłosić 20 piłkarzy nominowanych do Złotej Piłki moja narzeczona ciągle mi mówi, że co najmniej będę w finałowej trójce. Jednakże wiem, że są lepsi ode mnie, za to ona ma pewne miejsce w pierwszej trójce najlepszych piłkarek roku. Jesteśmy już w Dortmundzie Marika ostatecznie przeprowadziła się do mnie. Marco opowiedział mi, że Figo, którego zostawiliśmy w Dortmundzie był bardzo grzeczny. Reus postanowił sobie, że kupi sobie psa. Zastanawia się nad rasą. Marika dokonała małego remontu w naszym domu. Nie powiem bardzo mi się podobała nowa koncepcja wystroju. Teraz w domu dominowały kolory czarny, biały i beżowy. Wyremontowaliśmy sypialnię, garderobę, czytelnię, gabinet, pokój dla gości na górze, naszą łazienkę, łazienkę dla gości, kuchnię, jadalnię, salon, siłownię i basen w piwnicy. Jak wyglądał nasz remont? Otóż tuż po powrocie ustaliłem z moją ukochaną, że zrobimy remont. Marika miała zaprzyjaźnioną projektantkę wnętrz więc w kwestii wyboru wszelkich rzeczy potrzebnych do wystroju domu dałem Marice wolną rękę. W czasie remontu mieszkaliśmy u Reusa, który bardzo cieszył się z tego powodu bo mógł więcej czasu spędzić z Figo. Kupimy mu z Mariką na gwiazdkę psa. Po nie całym tygodniu staliśmy przed wyremontowanym domem. Marika oprowadziła mnie po całym domu, a ja patrząc na to wszystko coraz szerzej otwierałem oczy i usta. Byłem jednak zdenerwowany na Marikę pod jednym względem. Mianowicie moja narzeczona sama za wszystko zapłaciła. Fakt mieszkaliśmy w tym domu razem, ale chciałem się dorzucić częściowo, ale i w tej sytuacji moja ukochana pokazała jaka jest uparta. Nie odzywała się do mnie przez 3 dni, ale na szczęście doszliśmy do porozumienia. W ogrodzie były posadzone nowe drzewa i krzewy. Przybyło dużo róż i magnolii. Marika urządziła sobie grządki powiedziała mi, że to taki zalążek wsi. Moja ukochana wychowała się na wsi i tam zawsze były jakieś warzywa, poza tym takie warzywa są najzdrowsze. Posadziła sobie: pomidory, kapustę, szczypiorek, marchewkę, cukinię, ogórki, poziomki i truskawki. Śmiałem się, że mam w domu ogrodnika. Marika tylko się śmiała i mówiła:
- Jeszcze mi podziękujesz kochanie.- świetnie nam się mieszka. 


-Parę tygodni później-
Marika ma za sobą już parę kolejek damskiej Bundesligii. Po każdym meczu była w 11 kolejki. Byłem cholernie dumny. Powiedzenie Mariki się sprawdziło jestem w gronie 20 piłkarzy nominowanych do Złotej Piłki. Marika również kandydowała do tytułu piłkarki roku na świecie. Kończy się właśnie runda jesienna po której zarówno damska jak i męska Borussia jest na pierwszym miejscu. Marika ma bardzo dobry kontakt z moimi przyjaciółmi jak ich partnerkami, szczególnie dobrze dogaduje się z Anią Lewandowską, to pewnie to zamiłowanie do zdrowego trybu życia. A ja czekam ze spokojem co przyniesie runda rewanżowa.